niedziela, 21 października 2012

ROZDZIAŁ IV

"Szczerze, to jest dla mnie wszystkim".

Czas do Gwiazdki ubiegał nieubłagalnie szybko. Neville stwierdził, że początek grudnia to idealny czas na wybór prezentów dla przyjaciół. Wiedział,że Harry'emu i Ron'owi najlepiej kupić coś związanego z Quidditchem, Hermionie jakąś książkę, Ginny spodobałoby się coś ze sklepu jej braci...ale Luna. Mimo to,że przez ostatni czas byli prawie nierozłączni to Neville kompletnie nie wiedział co jej kupić. Hermiona mówiła coś o perfumach...To podobne jakieś piękne zapachy w ładnych flakonach. Neville dokładnie nie wiedział po co to jest. Przecież Luna i tak zawsze pięknie pachniała. Tak miodowo. Może smarowała się miodem? No skoro mugole smarują się zapachową wodą, to czemu nie? Lecz kiedy powiedział o tym Hermionie, ta tylko się roześmiała i stwierdziła,że powinien zapisać się na mugoloznawstwo. Tylko naprawdę nie miał pomysłu co mógłby jej podarować. Na pewno coś niezwykłego. Hermiona zaproponowała mu,że pomoże coś wybrać w trakcie wypadu do Hogsmeade.

***
-Co myślisz o tym? Hm?- Neville pokazał Hermionie parę różowych rękawiczek z puszkiem.
-ŻARTUJESZ SOBIE?!- Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. -Serio?!
-Oj mówiłem ci,że serio nie mam pomysłu, tak!?- Neville odłożył rękawiczki na miejsce - Masz rację Hermiona, taki prezent tylko dla Mopsa Parkinson.- Oboje zaczęli się śmiać. 
Dalej przez 10 minut spacerowali po sklepie bez skutku. Nigdzie nie mogli znaleźć czegoś dla Luny.
-Hermiona! Zobacz...ta jest niesamowita. - Neville pokazywał palcem na śliczną kremową sukienkę przed kolano. Miała błyszczącą górę, taką na której pięknie prezentowałyby się blond loki Luny. Już to sobie wyobraził. Pięknie opadające za każdym razem, gdy Luna je poprawiała. Kiedy się ocknął Hermiona już prosiła Ekspedientkę, by zdjęła sukienkę z wystawy. 
-Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie!- Neville szeroko uśmiechnął się do Hermiony- Czytasz mi w myślach!
-To nie takie trudne, wiesz? Normalnie ludzie nie zamykają oczu i nie wyglądają na nieobecnych na środku sklepu.
Kiedy Neville już zapłacił poszli do Trzech Mioteł na kremowe piwo. Po drodze spotkali Harry'ego, Ron'a i Ginny, także robiących świąteczne zakupy.
-No i jak? Co kupiliście? - Harry postawił na stole 5 butelek kremowego piwa.
-To tajemnica Harry...To są świąteczne prezenty!- Ginny przytuliła Harry'ego. 
-W sumie to nie muszę pytać...To Ty jesteś największym prezentem dla mnie- Potter ucałował Ginny w czoło i odwzajemnił uścisk.
- O fuuu, hamujcie się trochę gołąbeczki- Ron jak zwykle nie mógł powstrzymać się od komentarza. 
Kiedy Neville patrzył na Harry'ego i Ginny wyobrażał sobie jego samego i Lunę. Z uśmiechem na ustach pomyślał,że ona jest jego całym światem. 






<- A tak oto prezentował się prezent dla Luny! :D




Mam nadzieję,że się spodoba! Proszę o opinie w komentarzach! :) 
~Ronnie.

sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ III

*Zgub się, jeśli chcesz. Znajdź tylko drogę do domu*

Neville jak zawsze po dodatkowych zajęciach z zielarstwa porządkował szklarnie. Może to dziwne ,ale uwielbiał to robić. Mógł wtedy nieustannie myśleć o pewnej blondwłosej dziewczynie, która do reszty zawróciła mu głowie. Od zdarzenia w Wielkiej Sali minęły już ponad 2 miesiące, bo kończył się październik,ale Neville dzień w dzień myślał o tych ogromnych,pięknych oczach pełnych szczerej wdzięczności za tę"obronę". No bo przecież i tak by nic się nie stało. Wszyscy nauczyciele tam byli. A jednak Neville nawet tego nie planował. Czuł jakby serce Luny przyciągało jego. Nie mógł jej nie obronić. Tak jakby się teleportował. 
Był z siebie naprawdę dumny. Nie stchórzył, nigdy nie stchórzył. Z tych rozmyślań wyrwało go ciche otwarcie drzwi. 
-Cześć Neville. 
-Luna!- Chłopak czuł jak jego twarz zalewa ogromny rumieniec. 
-Co tu robisz?- Blondwłosa cicho zamknęła za sobą drzwi.
-To trochę oczywiste pytanie.
-Ależ wiem. Po prostu czasem nie wiadomo od czego zacząć rozmowę. Od tego są pytania bezsensowne. A więc czym się teraz zajmujesz?
-Porządkuje te doniczki. Jakbyś miała ochotę możesz mi pomóc. - Neville poczuł,że powiedział coś bardzo głupiego. No bo jak dziewczynie o skórze jak z jedwabiu proponować czyszczenie brudnych doniczek. 
-Bardzo chętnie!- Luna ku jego zdumieniu szybko odgarnęła sobie jeden rząd donic i szeroko się uśmiechnęła. 
Po wtorkowych zajęciach zawsze było dużo sprzątania, więc Neville i Luna dość długo, może 3 godziny siedzieli w szklarni i sprzątali. Nieustannie znajdowali nowe tematy do rozmowy. Neville raz tak się roześmiał, że przewrócił sadzonki Mandragor. Było wesoło.
Zbliżała się 19, więc kończyli. 
-Luna...
-Tak?
-Ślicznie dziś wyglądasz. Nawet z tym błotem we włosach - Neville nerwowo podrapał się po szyi. Jak zawsze w stresowych sytuacjach.
-Dziękuję, to bardzo kochane, co mówisz. - Luna  stanęła na palcach, ucałowała Neville'a w policzek i mocno przytuliła. - Muszę już iść. Będę za Tobą tęsknić.
Luna wyszła ze szklarni, a Neville skacząc ze szczęścia stłukł część doniczek,które udało się im umyć. Z daleka usłyszał słodki śmiech Luny. 
"Kocham ją, po prostu kocham". - Pomyślał i szybko użył zaklęcia Reparo.




Bardzo przepraszam,że rozdział jest taki krótki.
Wena poszła się kąpać. Proszę o opinie w komentarzach!
~Ronnie.

czwartek, 11 października 2012

ROZDZIAŁ II

"Nie jesteś inna, tylko wyjątkowa"

-No kurczę!- Ron wpadł do przedziału razem z Ginny. Kolor ich twarzy był podobny do koloru ich włosów. -Co się stało? Śmieszną macie barwę policzków- Luna patrzyła raz na Ginny, raz na Rona. 
-Hmm...Serio!? Mama powiedziała, że w tym roku nie opcji na wspólne Święta, bo wyjeżdżają z Billem i Fleur do Francji. - Ron wziął butelkę kremowego piwa od Harrego i oparł się o siedzenie. 
-Ja też nie jadę do rodziców na Gwiazdkę, wyjeżdżają do cioci...aż do Los Angeles. Wiem,że to niesamowite miasto i rodzice chcieli mnie zabrać, ale musiałabym z dwutygodniowym opóźnieniem wrócić do szkoły. A to nie wchodzi w rachubę.- Hermiona prawie się zatrzęsła mówiąc o tak długiej nieobecności w Hogwarcie.
-Babcia mówiła,że te Święta wyjeżdża gdzieś daleko...nie wiem czemu nie chciała mi powiedzieć gdzie,ale podobno na jakąś ważną konferencję. A mnie nie chce zabrać, bo mówi,że to niebezpieczne i kazała mi zostać w szkole...-Neville mówił to otwierając czekoladową żabę, która wskoczyła mu na głowę, więc przerwał. 
-A Ty Luna?- spytała Ginny.
-To miły zbieg okoliczności. Ja też zostaję w Hogwarcie. Tata podczas Świąt wyjeżdża poszukiwać informacji o Narglach Zielono-błękitnych. To nowa odmiana. - Luna z uśmiechem upiła łyk soku dyniowego i wyjęła egzemplarz "Żonglera". Nikt Blondwłosej nie pytał o co chodzi. Przyzwyczajeni już byli do wymieniania przez nią stworów wymyślonych przez jej ojca. 
Następne dwie godziny podróży upłynęły spokojnie. Cały pociąg huczał od rozmów dawno nie widzących się ze sobą przyjaciół.
-Muszę powiedzieć, że nam Neville wyprzystojniałeś- zachichotała Parvati Patil wchodząc do przedziału z Padmą i Lavender.
-Tak to prawda Parvati. Miałam to powiedzieć.- Luna złożyła "Żonglera" na kolanach i zaczęła bacznie przyglądać się Nevillowi. 
-Eeee...dzięki.- Chłopak nerwowo podrapał się po szyi.
-Hahaha, nasz Neviś się zawstydził!- Ron przybił piątkę z Harrym.- Ale serio stary, skoro dziewczyny mówią, że wyprzystojniałeś to naprawdę musisz lepiej wyglądać. 
- Oj, zamknij się Ron!- Hermiona zwinęła papier od żelków dyniowych i rzuciła w śmiejącego się do rozpuku Weasley'a.
Po następnych kilku godzinach jazdy do przedziału wszedł Dean Thomas i oznajmił,że zaraz będziemy w Hogsmeade, i żeby założyli już szkolne szaty.

***
W Hogwarcie jak zwykle panowała miła i rodzinna atmosfera. Wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali i czekali na ucztę. Po przemówieniu Dyrektora na stołach wszystkich domów pojawiły się przeróżne smakołyki. Od kurczaka do owoców morza. Ron jak zawsze opychał się jak wygłodniały wilk, a Neville od czasu do czasu zerkał w stronę Luny.
Przy stole Gryfonów było hucznie i radośnie. Podobnie było w przypadku Puchonów i Krukonów. Tylko przy stole Slytherinu panowała ponura, nostalgiczna atmosfera.
-Hej Miło tutaj, jak zawsze prawda? - Luna usiadła koło Nevilla.- Ooo ubrudziłeś się sosem na policzku. - Dziewczyna wzięła chusteczkę i wytarła chłopakowi resztkę jedzenia. Neville czuł jak serce mu łomocze i tak bardzo chciał,by Luna już wiedziała,że on ją kocha.
-Uuuu...Pomyluna z Niezdarą, cóż za uroczy widok.- Nie kto inny jak Draco, goryle i Pansy podeszli do Gryfona i Krukonki.
-Wiesz co Draconie Malfoy? Komentowanie moich zachowań ci nie wychodzi, jeśli chcesz kogoś wyśmiewać to rób to swojej miłości o twarzy dorodnego mopsa. - Malfoy niezwłocznie po tych słowach zasygnalizował swoim gorylom, by zrobili coś Lunie.
Gdy tylko Crabbe i Goyle do niej podeszli, natychmiast wstał cały rząd Gryfonów, którzy widzieli te sytuację, wszyscy wyjęli różdżki. Neville stanął przed Luną wyciągając swoją tak,że prawie dotykała nosa Goyle'a. Draco zorientował się w jakim jest położeniu i odszedł. Rozległy się krzyki i wiwaty na cześć Luny.
-Kocham Cię za to, co powiedziałaś!- Neville mocno ją przytulił.
-Ja Ciebie też! Dzięki, że chciałeś mnie obronić...i wam też dzięki!- Luna pomachała do reszty Gryfonów i odeszła.
-Zawsze będę to robił.- powiedział cicho do siebie Neville i razem z resztą czarodziejów wyszedł z Wielkiej Sali.


Mam nadzieję, że się podobało! :) Proszę o komentarze i dziękuję za czytanie.
~ Ronnie.

poniedziałek, 8 października 2012

ROZDZIAŁ I

"Poznaj prawdziwego mnie"

Neville właśnie rozpoczynał szósty rok nauki w Hogwarcie. Bardzo się cieszył, że spotka Harry'ego, Rona, Hermionę, Seamus'a, Dean'a...ale najbardziej cieszył się spotkania z Nią...z Luną. Tkwiła w jego głowie przez całe wakacje. Neville dzień w dzień myślał o jej pięknych, przenikliwych oczach, malinowych ustach i powiedzonkach o gnębiwtryskach. 
Kiedy wsiadał do pociągu na King's Cross rozglądał się próbując dostrzec gdzieś Lunę, gdy dwójka rozwrzeszczanych pierwszoroczniaków wbiegła do pociągu i wypchnęła wózek na peron, a jego samego do pociągu, gdzie na kogoś wpadł. Zanim zdążył otworzyć oczy, które zamknął obawiając się ciosu poczuł czyjeś ręce splecione na jego szyi.
-Ooo Neville! Tak miło Cię widzieć. Pewnie przez to całe zamieszanie nie dostrzegłeś, że tu stoję. Nic nie szkodzi, nie gniewam się!- Chłopak już wiedział kto go przytula. Powoli otworzył oczy.
-Luna...tęskniłem- Kiedy chciał powiedzieć coś jeszcze Luna przyłożyła palec do ust pokazując mu gestem, by nic nie mówił.
-Och, dokładnie wiem co chciałbyś mi teraz powiedzieć, ale zostawię to dla siebie- blondwłosa wyszła z pociągu- A teraz chodź! Musimy pozbierać twoje rzeczy zanim pierwszoroczni je zabiorą.
Neville wyszedł za Luną i kleknął przy kufrze próbując złapać czekoladowe żaby, ale dziewczyna była szybsza. Jednym zgrabnym machnięciem różdżki sprawiła, że żaby i inne porozrzucane rzeczy posłusznie ułożyły się w kufrze.
-To było niesamowite! Dziękuję.
-To naprawdę miłe,że tak szczerze mi dziękujesz Neville, ale walizki musimy wnieść po mugolsku, bo tylu ludzi wsiada do pociągu, że mogłabym niechcący zrobić komuś krzywdę- Luna dwoma susami doskoczyła do walizki i jedną ręką postawiła ją na kółka. 
Neville szeroko otworzył oczy ze zdumienia. Nie mógł sobie uzmysłowić- skąd w takiej chudzinie tyle siły.
-Nie, Luna daj spokój. To już mogę zrobić sam, nie jestem aż tak niezdarny...- Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale Neville jej przerwał. - No dobra, może dziś mi się zdarzyło, bo patrzyłem gdzie jesteś i pierwszoroczni biegali...o kurczę.
- Spokojnie! Ja również ciebie szukałam. Przeszłam chyba cały pociąg, ale cię nie widziałam. Bardzo się ucieszyłam,że akurat teraz na mnie wpadłeś. - Neville czuł jak jego serce tańczy kankana ze szczęścia. Myślał,że zaraz wyskoczy mu z piersi. 
Wstał i jakby z nową, dużo większą siłą złapał za kufer i wniósł go do pociągu. 
- Ooo Hermiona i Harry idą ku nam! 
- Dobrze Luna, ale chodź do pociągu to poszukamy wolnego przedziału. -Neville długo szukał zanim znalazł sześć wolnych miejsc.
-To co? Siadamy? -Harry postawił klatkę z Hedwigą i wyjął kremowe piwo. - Ron i Ginny zaraz będą. Kłócą się z mamą.





Mam nadzieję,że się podobało. Następny rozdział postaram się dodać w przeciągu tygodnia. Dziękuję i proszę o komentarze! :) 
~ ronnie.