sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ III

*Zgub się, jeśli chcesz. Znajdź tylko drogę do domu*

Neville jak zawsze po dodatkowych zajęciach z zielarstwa porządkował szklarnie. Może to dziwne ,ale uwielbiał to robić. Mógł wtedy nieustannie myśleć o pewnej blondwłosej dziewczynie, która do reszty zawróciła mu głowie. Od zdarzenia w Wielkiej Sali minęły już ponad 2 miesiące, bo kończył się październik,ale Neville dzień w dzień myślał o tych ogromnych,pięknych oczach pełnych szczerej wdzięczności za tę"obronę". No bo przecież i tak by nic się nie stało. Wszyscy nauczyciele tam byli. A jednak Neville nawet tego nie planował. Czuł jakby serce Luny przyciągało jego. Nie mógł jej nie obronić. Tak jakby się teleportował. 
Był z siebie naprawdę dumny. Nie stchórzył, nigdy nie stchórzył. Z tych rozmyślań wyrwało go ciche otwarcie drzwi. 
-Cześć Neville. 
-Luna!- Chłopak czuł jak jego twarz zalewa ogromny rumieniec. 
-Co tu robisz?- Blondwłosa cicho zamknęła za sobą drzwi.
-To trochę oczywiste pytanie.
-Ależ wiem. Po prostu czasem nie wiadomo od czego zacząć rozmowę. Od tego są pytania bezsensowne. A więc czym się teraz zajmujesz?
-Porządkuje te doniczki. Jakbyś miała ochotę możesz mi pomóc. - Neville poczuł,że powiedział coś bardzo głupiego. No bo jak dziewczynie o skórze jak z jedwabiu proponować czyszczenie brudnych doniczek. 
-Bardzo chętnie!- Luna ku jego zdumieniu szybko odgarnęła sobie jeden rząd donic i szeroko się uśmiechnęła. 
Po wtorkowych zajęciach zawsze było dużo sprzątania, więc Neville i Luna dość długo, może 3 godziny siedzieli w szklarni i sprzątali. Nieustannie znajdowali nowe tematy do rozmowy. Neville raz tak się roześmiał, że przewrócił sadzonki Mandragor. Było wesoło.
Zbliżała się 19, więc kończyli. 
-Luna...
-Tak?
-Ślicznie dziś wyglądasz. Nawet z tym błotem we włosach - Neville nerwowo podrapał się po szyi. Jak zawsze w stresowych sytuacjach.
-Dziękuję, to bardzo kochane, co mówisz. - Luna  stanęła na palcach, ucałowała Neville'a w policzek i mocno przytuliła. - Muszę już iść. Będę za Tobą tęsknić.
Luna wyszła ze szklarni, a Neville skacząc ze szczęścia stłukł część doniczek,które udało się im umyć. Z daleka usłyszał słodki śmiech Luny. 
"Kocham ją, po prostu kocham". - Pomyślał i szybko użył zaklęcia Reparo.




Bardzo przepraszam,że rozdział jest taki krótki.
Wena poszła się kąpać. Proszę o opinie w komentarzach!
~Ronnie.

3 komentarze:

  1. Dlaczego taki krótki? :c
    bardzo dobrze zaczęłaś ten rozdział.. a już, koniec? Hej! Pisz kolejny rozdział szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam jeszcze raz :( Jakoś wena mnie opuściła. Dziękuję :) <3

    OdpowiedzUsuń